środa, 29 września 2010

rozdział XXIII - Matka Polka bezsenna


Za jakie grzechy ja muszę wstawać na poranny wymarsz córki do szkoły? O tej barbarzyńskiej godzinie wszystkie porządne wampiry właśnie moszczą się w aksamitach trumien, a ja muszę zwlec się do pionu i produkować kanapki, kompletować ubrania, pakować tornister i co najgorsze spędzać długie kwadranse na próbach ujarzmienia włosów kosmatego dziecka. Okropna klątwa. Zostały mi już tylko dwa awaryjne sposoby: powrót do lat 30-tych i dużej ilości brylantyny albo zacznę jej zakładać gumowy czepek kąpielowy.

Chwała na wieki Inżynierowi, że lubi wstawać rano i sam czasem proponuje przybliżenie antychrysta do kaganka oświaty. A ja mogę na raty walnąć się w szmaty. Nawet nie czuję jak się rymuje.
Niestety, w tym samym pomieszczeniu pozostaje ze mną druga amatorka wstawania o brzasku. I kiedy znudzą ją atrakcje w postaci duszenia kota lub świecowego graffiti na ścianach, dopada matki żądna zabaw i towarzystwa.
Nie inaczej było dziś. Kłuta zaostrzoną kredką i przywracana ku jawie, otworzyłam zamroczone ślepia i zdziwiłam się. Albowiem, powiadam Wam, młodsza zmora nie należy do wylewnych i całuśnych dzieciątek. Rozpostarta na mojej klatce (ha!ha!)piersiowej leżała drugorodna i czule całowała mnie w usta. „To nie jest odpowiedni moment, dziewczynko” - pomyślałam sobie, bo jak co rano czułam w ustach coś na smak skarpety żołnierza piechoty morskiej. Dziecina jednak niezrażona wpatrywała się we mnie pięknymi oczami z bezbrzeżną miłością i oddaniem i kiedy już me sklejone zaschłą śliną wargi ruszały w górę do uśmiechu, wyszeptała bardzo cichutko acz wyraźnie:
- MAM KUPĘ, MAMO.
Wake up! It's a beautiful morning!

Dla równowagi wieczór umilałam sobie filmami. Nie mogłam się powstrzymać i odpaliłam 1 odc. 7 sezonu Dr. House. O, ja głupia! Zamiast najpierw sprawdzić, że jest wersja z polnisch schreiben, to 20 minut ogladałam po angielsku, kiedy z tego języka biegle rozumiem chyba tylko słowo „kebab”.
Ale nie ma tego złego: House już dostępny więc spieszę uspokoić, że prawdopodobnie oszczędzę Wam recenzji wszystkich odcinków Supernaturala, a to bardzo dobra wiadomość, bo tenże ma 6 sezonów. Zresztą, kto by chciał analizować to badziewie? Kto miałby tyle wolnego czasu na nockach w pracy i chęci zadręczania swym bełkotem niewinnych ludzi? Jak to kto, ja! :)
Wszystkich odc. nie będzie, ale od czasu do czasu pokuszę się o własną interpretację.

A żeby nie być gołosłowną zrobię to już teraz ;) Chociaż powiem tylko iż w 6 odcinek wprowadza nas dobra rockowa muza, laska przywiązana do krzesła, facet z nożem i antyterroryści, ale mawiają, że to podwaliny porządnej imprezy.
Nic mnie tym razem nie zaskoczyło. Poza natrętnie powracającym pytaniem skąd główni bohaterowie (nic nie robiąc) mają kasę i nawet starcza im na idealne woskowanie tego idealnego wozu?! Podejrzewam, że w następnych odcinkach okaże się, że dostali zapas wosku z gabinetu figur woskowych madame Tussauds, w podzięce za rozwiązanie paranormalnej zagadki zamiany ust w figurze Micka Jaggera na wargi srom(otnik)owe Cher. Ale kto wie...

Spać!
GRY