środa, 8 czerwca 2011

93 - Biały, elokwentny zwieracz.

Photobucket


I nie pytajcie dlaczego taki tytuł posta. Nic innego nie przychodzi mi do głowy, bo jestem tak zmęczona pracą w moim ogrodowym gułagu, że obrane pumeksem ręce same klepią w klawiaturę. Jakby kto szukał tu sensu – niech czyta mi z ruchu warg.

Tytuł może też podkręcić statystyki, które w tym miesiącu na moim blo są jeszcze bardziej hardkorowe, cytuję:
- filmy s seksem gołyh bab w łysku
- sex z matką
- seks taniec z siekierami
- darmowe polskie filmy porno z babciami
- porno walki bab
tudzież
- dupa misińska (??!)

Dziś dokonałam transakcji wiązanej-urojonej. Zjawił się młody pan listonosz, wręczając mi kopertę z tekstylnym orgazmem w środku (nowe tankini plażowe, które tak zakrywa flak piwnego brzucha, że od razu odstąpiłam od diety „zero brona w tygodniu”). Musiałam jakoś podejrzanie wyglądać (w końcu strój był jeszcze w kopercie), a może przy otwarciu drzwi zobaczył to stado zwierząt biegające za Halyną, która akurat sama sobie sprzedawała cygańską patelnię?

Tak czy fak, zagaił – A nie chce pani szczeniaczka? (wiecie, jak w "Snatch'u - do każdej przyczepy pies gratis) – Skądże, w grudniu nabyłam jednego, w tej chwili około 20 kg rączego łosia [dzięki, Ewa!]. Zmartwił się pan listonosz wyraźnie więc go pytam, utulając w żalu: - A kotów to pan nie chce? – A ma pani? – Jeszcze nie, ale za jakiś tydzień, to tu będzie taka klęska urodzaju, jak z głowami w Czarnobylu, nie przymierzając. – A za ile? – Za free, bo wie pan, ja mam już 3 kociambry + 20-kilogramowa dziczyznę i ani mi się śniło żyć w symbiozie z kolejnym miotem! Już tyle wydaję na karmę i weterynarza [dzięki, Ewa!], że sama dojadam pasztety Skrzyneckiej, co to jej wysyła anonim-unabomber z adnotacją „oddawaj kasę –nie smakowało mi”!
(cóż, że strój plażowy kosztował niemal stówę, a kolejną ćwierć wkładki do puszapa, żeby mnie nikt nie pomylił z deską do pływania, ani nie krzyczał za mną „spieprzaj, przebierańcu!”)

W każdym razie, pan wyraził ekstatyczną chęć posiadania kota i ma się zjawić w celu zlustrowania matki-Rumby und syna-Lucjana, do wyobrażenia, co się kłębi w tym ogromnym brzuszysku kocicy, która akurat wtedy musiała sobie zorganizować rodzinny wypad szukając kąta do zdechnięcia w tym upale.

Liczę na tego pana. Liczę na WAS :). Bo Rumba już na oczywistym wypęku, za sprawą niefrasobliwego podejścia Halyny do kwestii antykoncepcji. Sama się dziwię wobec tego, że jesteśmy z siostrą tylko dwie, bo mogła być nas przecież cała rzesza! A jednak nasza planeta ma jakiś system obronny...
Ciężko jest mieć za matkę betonową konserwę tkwiącą w czasach, w których kocice mierzyły sobie temperaturę w pochwie, ustalając dni płodne, a jeśli akurat wypadała randka, piły szklankę mleka zamiast. Lecz cóż.

Żeby o tym wszystkim nie myśleć, polazłam na ranczo i posprzątałam całą, zapuszczoną od dekady, drewutnię. Po chuj tak to nazywamy, jeśli nie ma tam ani kawałka drewna, to ja nie wiem. Może z powodu moich dzieci, które w tych okolicznościach przyrody zdają się być reinkarnacją słynnego Emila z drewutni Astrid Lindgren?

IIIIIiiiiimmmmmiiiiiiiiiillllllllLLLLL  !!!


Guten Nacht! 
GRY