Dzisiaj przyoszczędziłam na biletach do filharmonii i po wstaniu z gorączką i korkiem z flegmy, obudziłam starego i pojechaliśmy do roboty naszym oplem. Po drodze wszystko rytmicznie stukało, świergotało i waliło jak gongiem pod maską i prawie byłam pewna, że w bagażniku jest zamknięty Wiłkomirski i facet z trójkątem. Ale nie ostrzegawczym, tylko z instrumentem - tym samym, którego stale zapomina Irek Jeż, kiedy giba się bez celu na scenie. BTW - do niedawno myślałam, że to parodia Muppetów, ale kiedy zobaczyłam jak Iras wkleja filmiki z jakiegoś jubileuszu ZBOWIDu, to znów brutalnie do mnie dotarło, że to chyba na poważnie...
Jezu, wczoraj zadzwonił Piotrek i się upłakałam ze śmiechu. Utyskując na robotę, zaczęliśmy sobie wyobrażać, jakby to było wspaniale, gdyby wiek emerytalny został w Polsce obniżony do 25 roku życia, a wszystkim powyżej musieliby wypłacić kasę wstecz. Miałabym 10-letnią wyprawkę!
I teraz widzę te kawalkady schorowanych 25-latków w przychodniach: o laskach, z balkonikami.
- Pani, ale mi w plecach jebło wczoraj...
- A ja mam zniżkę na przeciwodleżynowy materac!
Szybko doszliśmy jednak do wniosku, że ZUS zaraz wypuściłby specjalny gaz, utylizujący ludzi powyżej 25 lat (jak w tym hipisowskim filmie). Ale gdyby jednak jakoś się udało... sami pomyślcie, jaki czad!
Z taką kasą z Polski wyjeżdżają prawdopodobnie wszyscy, zostaje tylko Bredzisław ze swoim Szogunem. Kraj zarasta gęstym lasem, którego Bronek i tak nie ma komu sprzedać. Wdrapuje się na najwieksze krzesło w pałacu prezydenckim, ale dziki już tam są i zjedzą go jak myszy Popiela. Zaczną od Anny, zejdzie im z pół roku.
Albo ludzie z tego bogactwa kupują hurtem jachty, którymi pływają po Odrze, bo na Bałtyku już nie ma grama miejsca. Ci starsi mają więcej, to kupują sobie wahadłowce. Jak kto ma koło 70-tki i jest Überemerytem, to nie ma nawet miejsca gdzie może trzymać cały ten szmal. Babcia zza ściany puka do sąsiada z grubym zwitkiem banknotów: - Przepraszam, ma sąsiad może trochę miejsca w lodówce użyczyć?
W związku z tym przerostem wszyscy szczerze nienawidzą listonosza, który ciągnie po dzielni wielki wózek wypchany forsą. Udają, że nie ma ich w domu, kiedy stoi u drzwi - A wypierdalaj pan z tą waloryzacją!
Król Romów kapituluje i rozdaje cały majątek, bo naokoło pełno lepiej sytuowanych. Nikt nie chce tego wziąć, po ulicach walają się rolexy, złote zęby, bilety do Starej Kopalni. - Kurwa, co tak tanio macie? - irytujesz się w spożywczaku. - Kiedy ja wydam całą tę kasę?
Biedronka strzela spektakularną plajtę. Ktoś strzela z łuku do pracowników zamkniętego niedawno MOPSu. W przydomowych ogródkach powstają pomniki papieża Polaka z białego marmuru, platynowe krasnale ogrodowe. Złota łuna nad Wałbrzychem. Już nikt nawet nie kupuje węgla, wszyscy palą miesięczną emeryturą. Na mieście kubły do segregacji banknotów: tu wyrzuć nowe, tam te bardziej zużyte. Kanapki z hajsem, ze smalcem. Piotrek mówi, że by sobie odlał do vespy złote koła...
Kocham takie telefony, tak się uśmiałam, że omal nie wpadłam do kanału na warsztacie.
Każdy by chciał, ale zostaje to:
To co: piszemy petycję?