sobota, 29 października 2011

119 - zróbmy więc prywatkę, jakiej nie przeżył nikt



Niech żyje bal!
Wielki dzień dla wszystkich dziwolągów z Hrabstwa zbliżył się w podskokach i szpagatach! I właśnie za jakieś 14 godzin, w pewnej ni to szopie-ni oborze będzie można ujrzeć niecodzienny widok porozrzucanych ciał wyrwanych z filmu, baśni, literatury, muzyki i szeroko pojętej rozrywki. 

Rozrywka jest o tyle szeroka, że rano szłam wąskim korytarzem do zbunkrowanego od wieków na (a jakże!) Moniuszki, sex-shopu po różne granty i takie tam codzienne sprawunki. No, dupy mi nie urwało. Sądząc po asortymencie, wałbrzyszanie gust i fantazję mają proste do bólu – choć to niefortunne określenie błędnie sugeruje jakąś finezję. No chyba, że każdy ma konto na Allegro, ale ci, co ich mijałam, to raczej mieli ewentualnie otwarte konto w zeszycie pobliskiego monopolowego, lub też leżeli już w jakimś kącie i nie sprawiali wrażenia, jakby ich tak pozamiatało oszalałe libido. 

Ale się pośmialiśmy z ekspedientką, nawet chciała nam na odchodne sprzedać taką gumową nakładkę z wypustkami, ale raz, że Kocuru w pośpiechu i nie miał czasu przymierzyć, a dwa, że to wyglądało jak opona od Jelcza, tylko rozszarpana przez mojego psa, to ja sobie sama zrobię w domu, tak więc w sumie nie kupiliśmy. Poza tym, romantyczny nastrój handlowy mi zmieszał podejrzany zapach najtańszej chińskiej gumy rodem z mojego ulubionego sklepu w PDT. Więc, po głębszym zastanowieniu i penetracji wniosków o jakości tychże gadżetów, stwierdziłam, że nie po to hodowałam pole kabaczków, żeby mi teraz gniły w piwnicy. 

W ogóle jak jest taka impreza na rzeczy, to opary absurdu gęstnieją na długo przed. Niby wiem o tym, ale nadal nie mogę uwierzyć, że klepię tu teraz pomalowanymi 3-warstwowo paznokciami w kolorze tak bardzo pink, że nawet wrzucone do malaksera flaki Hanny Montany, Justina Biebera i My Little Pony razem z dzieckiem Cichopków, nie byłyby tak słodkie i różowe. 

Mam też lekkie obawy, bo jeszcze nigdy nie bawiłam się z odkrytym tyłkiem w tak licznym gronie. Jednak, ze strzępów kusych jak te moje majty wiem, że inni też będą mieli nieliche problemy z komfortem w swoim przebraniu, np. serdecznie współczuję Danieli, zwłaszcza przy sikaniu :)  
Pierwsze chyba jednak padną kobiety, bo za dużo wysokich obcasów, a my nieprzyzwyczajone – wszak chadzamy tylko do ABC, to się nie będziemy wygłupiać, przecież jeszcze trzeba jakoś wrócić. Jeśli więc padnę pierwsza, to jestem podwójnie usprawiedliwiona, bo na szpilkach i po nocce w robocie.
Jednak nim -mnie zabraknie i ziemia rozstąpi się, w nicości trwam, gdy kiedyś odejdę i nas już nie będzie i siebie nie znajdziesz też i zatańcz ze mną jeszcze raz itd.- obiecuję porobić jakieś zdjęcia dla potomnych i je wrzucić na kolejną podstronę mojego uroczego, słodkiego blogaska.

Tymczasem, nie zawracam gitary, wkleję tylko gotowe dyplomy – jak kogoś nie będzie, to może sobie poudawać i powiesić na ścianie. Idę się zaraz zdrzemnąć i oblec w powłokę mojej starej, nieśmiertelnej miłości :) 
P.S. Kim będę?






takie tam - do kibelka
zabierz babci dowód...

GRY