piątek, 19 sierpnia 2011

108 – dobryj deń, dobryj deń, tu twoje radioo, heloł, heloł!


Grzegorz Markowski musi mieć wyjątkowo paskudną żonę, skoro śpiewa:
„gdy patrzę w twoje oczy, każdej nocy, krzyczeć mi się chce!”.
Chyba, że w tekście wraca pamięcią do czasów, gdy jako młody ojciec usypiał nieletnią Patrycję. Żony nie widziałam, więc skłaniam się ku drugiej opcji. Strach myśleć, co mu się chciało, gdy usłyszał jak ona śpiewa! Jeśli to co mnie, łączę się w bólu.

Boli za sprawą mojego psychodelicznego wc radia – wysłużonej Elty w kształcie pingwinka, który złośliwie odbiera tylko ZETkę i Radio Maryja. Kiedy to rano odpalam pod prysznicem, mam ochotę zarzucić mycie i wiać.
Jak nie familiada Markowskich, to pochwała narcyzmu pod postacią:
„Tylko zakochanym w sobie życie daje znak
Zwykle dzielą na połowę codzienności smak
W sercu oceany wspomnień zatapiają świat
Tylko zakochani w sobie znowu pierwszy raz”. 
Kiedy Sylwia Grzeszczuk śpiewa „kupiliśmy prawie wszystko, ale wciąż nie mamy nic” czuję mrowienie jak przy kasie w Tesco.
Zresztą – mam jej po dziurki w nosie, bo obecnie stacjonuje jako czasoumilacz w większości telefonów klientów taxi. „Cieszmy się z małych rzeczy, bo wzór na szczęście w nich zapisany jest” – akurat nie dziwi, gdy o 1 w nocy dzwonię, że 0,5 l wódki „1906” + paczka najtańszych z filtrem dojechała pod adres. Jest to znacznie bardziej zrozumiałe zjawisko niż dotychczasowy „jak anioła głos”, uprzedzający odbiór telefonu przez napraną panią z Palestyny o wokalu Lemmy'ego z Mötorhead.
„I będzie jak dawniej, przestańmy się spieszyć
zacznijmy od nowa, od tych małych rzeczy” – i masz, znów zakupy alkoholowe na ten sam adres…

Całkiem niedawno zaczęłam tu pisać i proszę – to już równo rok pierdolenia głupot.
Żegnam – jeszcze jako 30-latka ;)


Photobucket
GRY