czwartek, 18 listopada 2010

rozdziau 43 - Matka Polka od sportu

Nie piszę, bo piszę. Cały czas kompulsywnie uzupełniam podstrony, dodaję opisy, wklejam stare, zapleśniałe archiwa foto, odgrzebane przez znajomych dowody burzliwej młodości, którą teraz pamięta chyba tylko moja czarna dziura w miejscu wątroby...


Nie polecam oglądania sportu z rodziną.
Już lepiej było jak Halyna oglądała pasjami szkołę przetrwania. Wysyłała tym samym sygnały, że boi się wnucząt. Usiłowała przetrwać.

Ale nie wiem, co chciała zasygnalizować wczoraj, siadając z nami do meczu Polska – Wybrzeże Kości Słoniowej i bez chwili wytchnienia komentując i wyrywając pałeczkę Dariusza Szpakowskiego. 

Jasne, dla mnie piłka nożna jest wielką enigmą, mam w tej materii wiedzę taką jak o bobslejach na Jamajce, więc poza kilkoma plugawymi przekleństwami pod nosem, nie miotałam fachowych opinii. 
Już mi wystarczy, że ostatnio z szefostwem musiałam obejrzeć 2 mecze siatkarek i do tej pory śnią mi się brzydkie, zwaliste Chinki. Ogromna, kwadratowa Wang i druga, której nazwisko czytali jako „ZŁO”. Sprawiały wrażenie, że jest im najzupełniej obojętne, czy grają piłką do siatki, czy lekarską, bo miały takie pierdolnięcie, że biada ich facetom. Wydobyły ze mnie na nowo, skrywany od dzieciństwa strach i odrazę w stosunku do kobiet powyżej 170cm.

Lecz Halyna, jak zapewne większość krajanów, jest samozwańczym ekspertem od skoków narciarskich, formuły 1, siatki i futbolu. Gadała i gadała, co chwila zmieniając stanowisko i pouczając Smudę, że źle zrobił powołując jakichś młodzieniaszków, którzy nawet nie są celebrytami, zamiast utrzymywać skłonny do alkoholu i zabaw oddział geriatrii.
Jeszcze chwila, a bym ją zakneblowała parą skarpet ojca, która na wszelki, spodziewany wypadek, leżała na ławie zwinięta w kulkę.

Inżynier dla równowagi milczący, palił fajkę za fajką, stwarzając w naszym salonie telewizyjnym takie zadymienie, że smog znad Mexico City przeprosił i wyszedł zawstydzony. Przez te kłęby i tak ledwie widziałam akcje na boisku. Acz wpadło mi w oko, że piłkarze strasznie plują i harkają na murawę. Obrzydliwe. Kamery, miliony ludzi oglądają, a oni nie mogą przełknąć jak człowiek. Przecież nie takie rzeczy połykali, gdy próbowali dostać się do kadry...

Scenka rodzajowa, rasistowska:
- Tato, a dlaczego Murzyni nie mają nazwisk na koszulkach?
- Nie wiem. Może się wstydzą?...
Tłum gwiżdże, uśmiechnięty złośliwie Tadeusz zakłada biały kaptur i podpala pochodnie...
GRY