niedziela, 21 listopada 2010

45 - denshol



 Złamałam dane słowo i niepomna ostatnich doświadczeń, zamiast grać w bingo i brydża w domu spokojnej starości,  pojechałam z Kocuru na festiwal One Love.

Jezus, jednak jestem już starowinka! Ewidentnie, festiwale całonocne są męczliwe. Ogólnie, wstyd się przyznać, ale przespaliśmy przynajmniej 2 godziny w dwóch turach, pod ścianą.  Zastanawiam się, co by się działo z moim organizmem, gdybym pojechała na Łudstok? Wyobrażam sobie jak ucinam sobie 3-dniową drzemkę i pochrapuje z wnętrza kontenera na puszki, podczas gdy inni zajmują się miłością, przyjaźnią i muzyką.  

No ale nie ma się co dziwić. Co tu robić w miejscu, gdzie średnia wieku to jakieś 17 lat i nawet jak chodzą fajne towary, to pomijając już mój zupełny brak warunków, gdybym chciała takiego poderwać, to mogę go co najwyżej usynowić.  Zresztą,  młode laski też wpędzały mnie w kompleksy urodą i jędrnością skóry. 
Nie można było tego doła specjalnie zapić, bo piwo 0,4 litra po 6 złotych.  Nie mogłam rzucić się w związku z depresją na żarcie, bo ceny były jak w Hiltonie. Gofr – 10 zł – I to jeszcze, kurwa, z CUKREM PUDREM! – nie mógł uwierzyć Wojciech.  10 cm kiełbasy, Fi 30, rozmiar godny Japończyka – dycha. Bigos – 10 zł za dużą łyżkę do zupy. I hit imprezy – do 1 paczki fajek, druga gratis. Oczywiście jak już nie miałam kasy.

W ogóle, szatnia 6 zł od twarzy i co ciekawe, najpierw trzeba było stać 3 dni w kolejce po żeton, żeby potem odstać drugie tyle w kolejce do szatni. Wymiękliśmy z tego ogonka, gdzie posuwaliśmy się jakieś 10 cm na godzinę, bez skojarzeń proszę. I bardzo dobrze, bo dzięki temu mieliśmy na grzbietach odzienie, a wiało chłodem jak w stosunkach polsko-rosyjskich. 
Absurdalny system żetonów obowiązywał tez przy jedzeniu i ci biedni ludzie umierali śmiercią głodową w jednej z dwóch obowiązkowych kolejek, pośród zapachu bigosu, kiełbasy, pierogów i makaronu ze szpinakiem. To było bardzo niehumanitarne.
Żetony na szczęście nie były w użyciu przy browarze więc tam się umościliśmy, skupiając się na napiwku dla pani, która na kartce napisała, że zbiera na talon do sex-shopu.

Muzycznie okropna nuda. Za dużo smętnego pierdzenia, dubu i dancehallu. Nikomu też nie polecam Gentlemana na żywo, moja prababcia bardziej dawała czadu. Pobawiliśmy się przy dwóch kapelach, z czego przy Vava Muffin przed 5.00, przebieranie nogami graniczyło z cudem. Na szczęście byliśmy w towarzystwie lekko faszyzujących, wesołych skinheadów, więc impreza się obroniła atmosferą absurdu i ogólnej wesołości.

Następna impreza z moim udziałem to dopiero dożynki w Studziankach Pancernych więc czas się udać na spoczynek i ładowanie baterii.
Uderzam na barszczyk Winiary. Pa.

zaskakujące, ilu kandydatów może się zmieścić w wózku dziecięcym na korytarzu...

Rozdział kolejny, a imię jego Czterdzieści i Cztery


Nie wspominałam chyba, że na wywiadówce, na której ciało rodzicielskie z tej brzydszej strony reprezentował ex miąższ, wrobił był mnie w malowanie figurek z masy solnej na masową skalę. Na tzw. „ochotnika”.  Zemsta byłego ma różne oblicza!
W piątek odebrałam zamówienie (na które składaliśmy się po 1 kg soli i mąki, co nie omieszkam wrzucić Armii w odszkodowanie za straty moralne).  W szkole pytam ile tego jest, dziewczyna mówi, że ot – pudełko po butach. No to luzik, myślę naiwnie.  Lecz  w Sali nr 10 okazuje się, że właścicielka pudła, prawdopodobnie  nosi jakieś ultra wysokie, latexowe kozaki od samej ziemi do samej duppy… Zataszczyłam to do domu z trudem, ryzykując wielokrotne wypadki  drogowe z udziałem moich dzieci, gdyż moje ręce zajęte były właśnie rozpaczliwym odpieraniem prób wciśnięcia mnie pomiędzy płyty tektoniczne. A dzieciary biegały po asfalcie w samopas.
I tak ostałam się z kilkudziesięcioma słonymi bałwanami i aniołami, a to dopiero pierwszy rzut. Po 15-tym odpadłam i jak to ostatnio bywa, jebło mi w plecach.



Więc  ciąg dalszy histerii religijnej, znowu mnie zaświaty zaczepiają, tym razem endżele.  Niby spoko, pozornie nieinwazyjnie, kolorowe farbki, brokaty, złote skrzydełka, ale mi i tak tu podśmierduje podstępem. Może pani od religii zaraz poprosi o wymalowanie  płaskorzeźby Dziwisza?
Na wszelki wypadek, uprzedzając fakty, wyposażyłam się w broń. Wtopię się w ich konklawe enklawę i zastosuje metodę „ogień zwalczaj ogniem”.  Matka Polka feat Matka Boska vs. Matka Boska.
And then along comes Mary:


GRY