środa, 15 grudnia 2010

57 - from lodowiec with love

ród Misińskich przed domem

Na południu Hrabstwa - małej prowincji Alaski, po upiornej nocce w pracy, Biała Bawolica Matka Polka śpi do 14.00 i przeciera zmrożone oczy ze zdumienia. Gałki trzeszczą. Ostatni raz spała tak długo, kiedy jeszcze była niedźwiedziem w cyrku.

W igloo pachnie dobrze. To przybyła z Czukotki i zamieszkała z rodziną przy ostatniej wymianie żon Inżyniera, Halyna Czerstwe Karibu gotuje na obiad fokę.  
Na zewnątrz szaleje zamieć. Biały puch szczelnie pokrywa połacie osady. Inżynier Tadeusz Zmierzwione Futro łamie się właśnie na zakręcie odprowadzając przez zaspy Kaliniuuka ze szkółki misyjnej. W oddali krzątają się mieszkańcy plemienia, odśnieżają sanie na parkingu. Gdzieniegdzie słychać szczekanie. To cziłała z zaprzęgu Małego Piotra G. (szefa Wspólnoty) zamienia się w husky. W stawie w parku lęgną się wieloryby.

Biała Bawolica zrzuca z grzbietu cztery warstwy runa renifera i idzie wytaplać się w śniegu w ramach porannej toalety. Temperatura spada, osada staje się prawie niewidoczna. Bawolica zasępia się nad miską tłuszczu i nie ma bladego pojęcia jak w takich warunkach Starszyzna Plemienna spotka się na wieczornym piciu tranu do rana. Takiej zimy jak tegoroczna nie pamietają najstarsi Inuici.

Czerstwe Karibu nalewa do naczynia lampę wody ognistej - pozostałości po białych osadnikach, którzy wyniesli się stąd, bo nie mogli znieść wiecznego pocierania nosami. Próbuje wkurzyć Bawolicę i pyta czy podać z lodem. Bawolica łyka duszkiem i kiedy czuje już procenty, wymierza Czerstwemu Karibu sprawiedliwość za pomocą ostrej narty. Przed oczami plączą się jej pijane obrazy z polowań, puszczania latawców z pęcherzy morsów i żucia skór zwierząt. Opada na legowisko i już potem zupełnie nie pamięta, co stało się nocą z 22 kwietnia na 22 sierpnia...

Z polarnego Hrabstwa pozdrawia Matka Polka!




P.S. Poranny sms od Goshy, który dostałam od Eli:
Przypominam uprzejmie o sobotniej imprezie pod kryptonimem "66", w "12%" o 19.00 i obliguję Cię także do przytargania innych ewentualnie zimową sklerozą  dotkniętych, a zaproszonych w pijackim widzie Hrabszczan :)

Dzięki!

EDIT:
Problem picia tranu został rozwiązany w mechanicznych saniach Dudków aż zabrakło paliwa na parkingu :))

GRY