środa, 16 lutego 2011

76 - wspomnień czarrr...


Potrzeba mi było kilku dni leżenia na kozetce i zażywania psycholeptyków, żeby poukładać sobie w głowie ten wspaniały wieczór w domu wariatów. Spektakl postaci z różnych epok, kultur i fantazji jeszcze długo pozostanie w pamięci i jestem pełna podziwu dla ludności Hrabstwa i bytów napływowych za kreatywność na najwyższym poziomie.
Idea się sprawdziła i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że jesteśmy zajebiści. Ale to przecież wjadomooo.

Wielkie ukłony dla funky-Saszki za sprzęt i DJ-kę! Specjalne laury dla Siostrzyczki Sylwii, która w pocie habitu doprowadziła ruderę do stanu lśnienia, wydawała porcje żywnościowe w przytułku i zaprowadzała ład i porządek (co z tego, że toporem Żuka? W każdym razie skutecznie!). Przy okazji podgrzewała atmosferę za pomocą kabaretek samonośnych, dzięki czemu zaoszczędziliśmy na opale, bo faceci byli rozgrzani do czerwoności ;)

W ogóle spectrum rozrywek było spore. Można było zrobić sobie badania ginekologiczno-proktologiczne u Dohtora Gerula, pstryknąć zdjęcie z Białym Misiem, dostać z półobrotu od mistrza karate, potrzeć się wąsikami z Zorro, zawstydzić Turbodymomena, wychylić setę z rogu Wikinga... Długo by wymieniać.
Orbitując w rytmach starego disco pomiędzy Rambo, Super Kuszą, Leonem Zawodowcem, zombiakami, Szkotami, bracią hipisowską, czarownicami czy zakonspirowanym pod wąsem Boney M-Dudkiem, wiedziałam, że konkurs na Królową i Króla balu będzie morderczo trudny.
W gorączkowym głosowaniu laury, korony i krajowe wina Max zgarnęli:

Agnieszka jako genialna Lara Croft

oraz mocno spóźniony Melon, który kreacją Führera powalił zgromadzonych na kolana prędzej i skuteczniej niż alkohol.

Specjalne wyróżnienia:
zgarnęło nietypowe (i prawdopodobnie nielegalne) małżeństwo zakonnicy z wąsatym afro hipisem.

Sądząc po przedniej zabawie, późniejszych mailach, sms-ach i telefonach, ludziom się bardzo podobało.
Niedziela upłynęła na doprowadzaniu tancbudy do stanu klasy wyższej niż standard obory. Obfitowało to w cenne znaleziska, np. majtki Andrzeja i wąsy Seby. I musiało wyglądać ciekawie, ze względu na gigantyczne zakwasy, jakich się nabawiliśmy przez noc.

Wszystko, co dobre, szybko się kończy lecz penetrujcie szafy, bo w wiosennych planach kolejna impreza tematyczna :)

P.S. Siostrzyczka S. udziela spowiedzi i daje srogą pokutę przed rozgrzeszeniem codziennie pomiędzy 18.00 a 20.00.

P.S.2. Kusza, mamy Twoje kalosze.

P.S.3. Mam czyjeś miski po sałatkach.

P.S. 4. Aniu, czekamy za zdjęcie grupowe!

GRY