środa, 20 kwietnia 2011

87 - depesza z pepeszy


Absta – dzień pierwszy

Dzień przed wyjazdem mężczyzn mojego życia – Kocura i procesora i5, zrobiłam sobie intymny wieczór sam na sam. Z internetem.
Szczytem (szczytowaniem?) romantycznej celebry powinno być dokonanie przelewów na konto Tepsy, Plusa czy EnergiiPro (nie wiem, jeszcze nie losowałam z miski rachunków na ten miesiąc), ale z powodu czarnej dziury na koncie, musiał zadowolić mnie fejsbuk, jutub i ulubione blogi.
Śnił mi się transfer 6 mega, wirtualne byty hulały ze mną w casynach Las Vegas, widziałam celebrytów w gorszących sytuacjach prędzej niż Pudelek, a w kieszeni kurtki znalazłam 5 dych. 
Poranek niestety zrewidował senne majaki. Obudziłam się w wyczyszczonym z całego alkoholu pomieszczeniu, na parapecie mrugał lampkami bezużyteczny, wkurwiający modem, a po Kocie ostała się tylko para wczorajszych skarpetek.

Z braku możliwości wglądu w sondę, nadal nie wiem czym powinnam się zająć. Pojechałabym na Polną na tego Latynosa, ale nie mam na bilet, bo za ostatnie 2,60 kupiłam niepasteryzowanego Kasztelana (takie rzeczy, to tylko w systemie feudalnym).

Absta – dzień drugi

Nędznym porankiem znów rzuciłam się w kolorowe ramiona Walta Disneya. Maziając gąbką tło za hordą uśmiechniętych kreskówek, przed oczami miałam paletę kolorów RGB i marzyłam o funkcji copy-paste, co zaiste, ułatwiłoby sprawę. Dużo mi tego zostało. Ze złości skrzywdziłam na twarzy Alicję z Krainy Czarów.
Popołudniem skanalizowałam energię nosząc z Patti Dudi 50 kg krawężniki na ścieżką działkową i pracując szpadlem u podstaw. Nie muszę chyba dodawać, że teraz wszystko mnie boli i ruszam się płynnie jak R2-D2. Strasznie głupie rzeczy człowiek popełnia bez dostępu do cywilizacji.
I pomyśleć, że to wszystko po to, żeby w hotelu w Zielonej Górze, podle uprowadzony laptop kurzył się w kącie, bo zasięg ma taki, że zanim otworzy wp.pl, aktualności są co najmniej przeterminowane, a redtube to już w ogóle w sferze marzeń.

Dzień trzeci

Dopadłam neta. Z całego świata sypią się wyrazy współczucia i zaproszenia na darmowy alkohol. Zaczyna mi pasować ta sytuacja :) Podobno Kupicha, Mroczki i Mandaryna chcą nagrać charytatywny song w mojej intencji. Jesteście wspaniali – dziękuję!

Scenka z palemką:
Lekcja w klasie „0”:
- A kto, dzieci, był w niedzielę w kościele święcić palemkę?
Długa cisza. Nagle w górę wędruje jedna rączka.
- Ksiądz był...

Scenka z kamizelką:
Jagoda jeszcze z rzadka myli niektóre wyrazy. Wchodzimy na plac zabaw, moje apodyktyczne dziecię z wielkim niezadowoleniem sunie w stronę zajętej karuzeli i wymachując palcem krzyczy:
- Odejdź, dziewczynko, zejdź stąd natychmiast, to jest moja KAMIZELA!
Muszę dać jej wreszcie ban na czytanie Bolesława Prusa.

No to do kiedyś!
GRY