poniedziałek, 21 marca 2011

82 - audio-video


Dziś z przerażeniem odkryłam, że moi rodzice są tak zobojętniali, że nawet gdy w domu nie ma dzieci – oglądają Mini-Mini. To jest jakiś ich prywatny trip, którego nie ogarniam. Takie małe „Requiem dla snu”. Tylko sama nie wiem, czy lepiej, żeby z telewizora wyłaził im Karol Strasburger ze swoją zombie-familiadą, czy wijący się w dzikim tańcu Ciasteczkowy Potwór. 
Ale im chyba bez różnicy, tępo patrzą w ekran i nawet, gdyby w wiadomościach podali z „bulem”, że Bronek Komorowski jest mudżahedinem-transwestytą na usługach Specnazu, powieka by im nie drgnęła.

Jak dobrze, że nie mam telewizora. Jak dobrze, że jeśli mam go w pracy, to wyłączam fonię i wyobrażam sobie zupełnie inne dialogi i narracje. Wojciech Cejrowski śpiewa „Born This Way” kokietując dzikie plemiona. W „M jak Miłość” rodzinnie rozważają piercing sutków Hanny Mostowiak. Diablo Włodarczyk z oddaniem recytuje wiersze Isabel Marcinkiewicz, a Rick Forrester reklamuje lek na tasiemca…

Mniemam, że jutro będę zmuszona wyłączyć w głowie fonię na jakieś 2 godziny. W szkole rekolekcje, a ja tam przecież freski mam tworzyć. Jak znam katolickie poczucie humoru, to coś mi się widzi, że dostanę w pakiecie do sali proboszcza z jego opowieściami o lampie oliwnej. Macie jakieś pomysły na podkład audio? Chyba sobie wcisnę słuchawki do uszu, ale i tak się boję, że w przerwach pomiędzy utworami domaluję Śnieżce pentagram, a krasnoludkom paluszki ułożone w Ave Boruta. 
 
(Puchatek, z braku kota, złoży w ofierze Tygryska, rybka Nemo zapuści długie włosy, a Pocahontas zacznie używać pigułek hormonalnych, bo to przecież takie bezbożne... To będzie wyjątkowa sala dla zerówki!)

mała próbka z wielkiej ściany
dobranoc!
I pamiętajcie – szatanizm to nie rurki z kremem!
:)

GRY