piątek, 4 marca 2011

80 - skeczu z Matką Polką nie będzie



Złośliwość czasu polega nie tylko na tym psikusie, że jestem teraz dzidzia-piernik skoro przekroczyłam 30-tkę, a w tym opakowaniu siedzi mentalna gówniara. Ani, że ABC czynne tylko do 20.00.

Każdy wie, że nieprzyjemne fazy żywota zdają się trwać w nieskończoność . Biegną 3-letnią sztafetą po wstędze Möbiusa, bezlitośnie rozwleczone, okrutnie spowolnione, zacięte jak filmik na YouTube.
Dopiero z perspektywy czasu widzimy ich błaha rolę – przecinki w solidnym rozdziale. Lecz gdy trwają to horror w czystej postaci - pieprzona premiera „Władcy Pierścieni” w wersji reżyserskiej.  

A więc niemowlęctwo dzieci własnych, dawno zapomniany okres dojrzewania, czas od wypłaty do wypłaty, utwór Grzegorza Markowskiego solo w radiu… Różne jeszcze okrutniejsze rzeczy przychodzą mi do głowy, lecz na pierwszym miejscu jest ta skutasiała zima!

Ale, ale! Dziś wzeszło słońce. Zimna szmata, okupująca kraj od pół roku stopiła się w błoto, wypełzły pierwsze źdźbła, radosne promyczki wystrzeliły i obnażyły moje masakrycznie brudne okna. Wiosna zagościła również w sercach:

Scenka matrymonialna:
- Wiesz, mamo, nie mogę jednak wziąć ślubu z Patrykiem.
-?!
- Bo powiedział, że on jest ze Świdnickiej…
(rdzenna mieszkanka Hrabstwa Rusinowa ma swoje zasady)
- Obawiam się, że i tak musisz z tym ślubem poczekać, aż będziesz dorosła… - odparłam lekko zdruzgotana, bo jeszcze przed tortem z 6 świeczkami, dowiedziałam się o ślubie córki.
- I to jest właśnie proGlem, bo jak on będzie dorosły, to sobie SAM wybierze żonę…
 
Scenka gwiezdno-wojenna:
- Wiesz, kłóciłyśmy się dziś z Jagodą, ale Dobro wygrało…

Scenka Leśna Góra:
Medycyna pracy. Dziś Kazimierza i pan doktor właśnie odbiera trzeci telefon z życzeniami w trakcie osłuchiwania pozostałości po moich płucach. Ile dziennie pani wypala? – wypala doktorek. A gdzieś z dziesięć będzie – wypalam ja (gruźliczy chichot). Drżę na myśl o odczytywaniu liter z tablicy na ścianie (Jezu, jakiej tablicy?), ale nie bada wzroku, krwi i reszty, kasuje 4 dyszki, składa podpis. I znów nie będzie nawet renty psychiatrycznej.
Zdolna do pracy.

Scenka – świetlik:
U Kocura w robocie przychodzi wezwanie na awarię, wdzięcznie zredagowane:
„NA TOTEMIE SKLEPU NIE ŚWIECI SIĘ OWAD”. 
To żarówka zastrajkowała w odwłoku biedronki na Biedronce.

Scenka pt. źródła ruchu sieciowego:
statystyki na tej stronie twierdzą, że ludzie znajdują mojego bloga wpisując w google takie rzeczy:
- pornobaby
- sex z pielęgniarką w szpitalu - opowiadania
- piosenka o puszku
- seba i klocu foczka muza w tle
- wielokrotny orgazm.blogspot
zastanawiające...

Scenki sceniczne (muzycznie obsceniczne):
idealny shake Siouxie & The Banshees z Ramones, obejrzę jeszcze ze 3 razy i będę les...





oraz:
GRY