niedziela, 23 stycznia 2011

72 - na kolana, chamy!


Jako, że mój pies okazał się wszystkożerny, ze szczególnym uwzględnieniem rarytasków w stanie gnilnym, wyłażących spod śniegu, dwa poranki spędziłam na klęczkach jak mnich buddyjski i wywabiałam brązowe plamy z dywanu.
Dnia trzeciego powstałam z łoża strwożona już samą myślą, co zastanę w kuchni, gdzie noclegowało psisko. A że mam ostatnio sny-thillery psychologiczne, spodziewałam się najgorszego – z inwazją kosmitów i Katarzyną Skrzynecką w swojej najgorszej kiecce włącznie.

Przewlekałam więc ten przykry moment jak mogłam: prysznic, suszarka, papierosek, sweter na drutach, puzzle 1000 elementów, te sprawy. Ale zbliżała się 6.00 i trza było ruszać do roboty więc stanęłam w drzwiach kuchni i padłam na kolana...
Pozornie pies, a w rzeczywistości diabeł tasmański, dorwał się bowiem do śmietnika i całą noc musiał zabawiać się w niszczarkę. Całość pomieszczenia usłana była wiórami ze śmieci, zużytych pieluch, siatek jednorazowych itd. W kąciku, na posłanku leżał sobie piesek z ogromnym uśmiechem na pysku, łypiąc z dumą wielkimi, sarnimi oczami. No i jak tu się gniewać?
Oddałam się w milczeniu mojej już chyba naturalnej pozycji i na klęczkach zaczęłam zmiatać śmieciowy plankton. Jak tak dalej pójdzie, to mnie pies wytresuje na rasowego pielgrzyma do Częstochowy, zamiast ja psa wyprowadzić na ludzi.
Na kolana chamy, śpiewał Lucjan Pavarotti - chciałoby się zanucić. Tymczasem Lucjan kot siedział i zacieszał, a ja go podejrzewam o współudział.

No i odbyło się spotkanie z cyklu „Zerwane Więzi”, a raczej „Zerwane z Uwięzi”, bo Bibkę odwiedziła siostra – Suzi. Do tej pory chyba jeszcze ścieka z nich ślina, której hektolitry wysączyły na sierść i nawzajem przy tym szaleństwie, w jakie popadły. Duszenie, przewracanie, podgryzanie, wąchanie pod ogonkiem, nie wiem – ja się tak z siostrą nie witam, ale może jeszcze wszystko przed nami.

O czymś jeszcze miałam napisać, ale mam sklerozę. To może ja się zajmę oglądaniem po raz kolejny moich ukochanych filmideł, które strasznie polecam, chociaż pewnie je znacie.
Trzymta się!

"DRÓŻNIK":




+ bonus: Matka Polka jako skrzyżowanie "Lśnienia" z "Myszką Miki" :)

2 komentarze:

Mad hatterka pisze...

Oj, ta notka to gruby nietakt!

"-grał w piłkę nożną bez stop?
-to była kiepska druzyna, 5 liga "


Gunnard : Lambert, Lambert co sie stalo? Nie żyje ...
Khalid: I tak był do dupy
Gunnard: Zabił mi kota!
Ivan: Skończmy z oskarżeniami. Kot mial swoje lata, w czasie strzelaniny spadł z drzewa.

panna z Miśni pisze...

Jabłuszka wymiatają!!!

GRY