poniedziałek, 4 lipca 2011

98- będąc młodą lekarka...


Od chwili, w której  jak anioła głos ex męża zadziałał lepiej niż – nie przymierzając – lewatywa z kawy, mam myślówy. Wszystko mi się jakoby, tak po staropolsku, wzięło i zesrało. Norma. 
Czuję się jak w teledysku Annie Lenox, tyle że puszczonym od tyłu, w przyspieszonym tempie. Wiecie, ten klip, gdzie ona z całkiem przeciętnej pasztetowej zamienia się w divę na bazie różnych podkładów, fluidów, eyelinerów, unigruntów, regipsów oraz boa z kolorystycznie niestabilnego ptactwa gospodarskiego.
Tak mnie właśnie obrało z planów i złudzeń na lato. 

Trzeba znaleźć jakieś pozytywy tej sytuacji. Że kolejne tygodnie spędzę w 4 ścianach. Że piątą ścianą jest ściana deszczu za oknem. Że przecież mogę bez żadnego stresu (jakie parcie na ulop?!!) łączyć Pudrodermem punkty na małym ciele w skomplikowane konstelacje. Na spokojnie nauczę koty samodzielnie jeść. Będę miała pod kontrolą ilość ptaków i gryzoni, które Rumba zaraz zacznie znosić dla swej dziatwy, pragnąc zrobić z potomnych morderczy, koci SPECNAZ. Kibel umyję. Podłogę wypastuję. Nagram ścieżkę grindcore z wrzasków nudzących się dzieci. Trza się cieszyć życiem!


6 komentarzy:

Magdalenna pisze...

Echhh Misieńka...współczuję..Ale wiesz? Ty jesteś zacna kobita. I dobra matka. Ja tam bym porzuciła pacholęta...a Ty dzielnie trwasz na posterunku...Ile masz tego urlopu? Może to będzie ultra-krótki przypadek ospy i jeszcze skorzystasz z wolnego? (dzieci mojej Siostry tak miały). ściskam i pozdrawiam pogotowie ospowe w Hrabstwie...

panna z Miśni pisze...

Ja mam urlop prawie cały lipiec, ale Kocuru dużo mniej, przez co opcja wyjazdu tylko w określonym czasie, na który akurat przypada hekatomba...

Pewnie, że pragnę porzucić potomstwo. Ptaki, jak ich młode chorują, wywalają je z gniazda.
Niestety jestem bacznie obserwowana, chyba mnie przejrzały...

Fotoblog bez ani jednego zdjęcia pisze...

Nawet z trędowatego dziecka potrafisz zrobić sztukę

panna z Miśni pisze...

Odkąd pamiętam, inspirowałam się bogatą twórczością Heleny Mniszkówny. Po inscenizacji w realu "Trędowatej" zamierzam wcielić w życie "Gehennę".

Metylohydroksypropyloceluloza pisze...

Fotoblog bez ani jednego zdjęcia, możesz być przekonany że po dzisiejszym wieczorze na Sępolinie nie takie krosty opanują twą nędzną człowieczą powłokę;)
Szczęściem w nieszczęściu, że dziecina przeszła Ospę, Odrę i Okę bez powikłań na ciele i duchu, i wg relacji kobiety-która-ją-wypluła nawet się szczególnie nie drapnęła pazurem. Gut! :)

Do poczytania w wolnych chwilach między "Galą" a "Twoim stylem" http://grypa666.wordpress.com/.
A już dla ekstremistów z poczuciem humoru i mózgowiem, coś naprawdę extra-lanserskiego http://rebelya.pl/.
Dooobra, wiem że to blog dla zużytych marudnych matek i owrzodziałych dzieci, ale może jednak która siem skusi okiem rzucić. No to baj i ucałowania dla Kalyny.
Aha, tu jeszcze Sipińska przestroga przed Cudowną Przemianą:
Przed: http://www.youtube.com/watch?v=35N5zce4uBk&feature=player_embedded#at=11
Po: http://www.youtube.com/watch?v=0JRylr8ZGPg&feature=related
HYHYHY!

panna z Miśni pisze...

łoj fak!

GRY