sobota, 31 grudnia 2011

123 - godzina zero



Za to właśnie nie cierpię Sylwestra. Że im bliżej do godziny W, tym się robi mniejszy  z nerwów mój żołądek - nie wiem o co mu chodzi, zwija się w kulkę w nieokreślonym lęku. 
Może samo to bezsensowne, podskórne oczekiwanie, że to ma być wyjątkowy wieczór? Głupie parcie na dziką imprezę mają wszyscy wokół i im bardziej człowiek chce tego uniknąć, tym mocniej się wkręca w sylwestrowy stres. Nie rusza mnie magia godziny 0.00, tak jak nie czuję czaczy Pasterki, kiedy ksiądz pije wino, a tłum ma żuć andruta. Tak to widzę i już. W tych momentach pożądam jedynie chałupy w górach na końcu świata, może być ta Słoneczna w Karkonoszach, gdzie z garem grzańca, w grubych skarpetach, mogłabym wywalić się na cały świat i jego cholerne fajerwerki.

Tymczasem do końca dnia dane mi siedzieć w robocie i klepać  setki razy tę samą formułkę, dlaczego nie mogę na raz przyjąć czasówek na taxi na tę samą porę od kilkuset osób. Wszyscy są strasznie na mnie obrażeni, groźby, prośby, lamenty, każdy mnie z miejsca zwalnia z roboty, niewdzięczne zajęcie być zaciętą taśmą. Zdecydowanie i tak wolę siedzieć tu do wieczora niż w sylwestrową noc, bo po doświadczeniach w tej materii, to zupełnie poważnie grozi turnusem w psychiatryku. 
Najlepiej wspominam zmianę sprzed dwóch lat, kiedy poza szałem masowych zleceń,  dostaliśmy w pakiecie totalne oblodzenie ulic i chodników. Na pogotowiu nie nadążali mieszać gipsu, a te wszystkie wystrojone, ładne panie na szpilkach, w brokatowych sukniach, kryzach z pawich piór, z powybijanymi zębami, połamanymi rękami i nogami, krwią zalane…  Ale to był Sylwester! Wałbrzych wyglądał jak plan zdjęciowy jakiejś „Piły” albo inny sen wariata.

No właśnie – sen wariata, w którym siedzimy od ponad tygodnia. Pan Prezydent nie tylko zepsuł święta, ale całą końcówkę roku i początek następnego. Ogromna praca nad obroną szkoły i ciągłe myślenie nad tematem, wielki stres imienia Gustawa Morcinka. Więc jak tu myśleć o imprezowaniu, kiedy nawet whiskey się kojarzy z Łyskiem z pokładu Idy?

Składanie życzeń zawsze mnie przeraża, łamanie się opłatkiem jawi mi się jak łamanie kołem, chociaż jestem z natury pozytywnie nastawiona do ludzi. Więc może bez zbędnej celebry, życzę Wam wszystkim samych pozytywnych sytuacji i ludzi wokół, róbcie co lubicie, przełamujcie bariery, cieszcie się zdrowiem z paczką przyjaciół, miejcie fajne, szczęśliwe dzieci, URATUJCIE SWOJE SZKOŁY i nie dajcie się zwariować!!!

A żeby nie było jakoś kurwa patetycznie, to jednej konkretnej osobie pokazuje z tego miejsca ogromnego fakulca!

Buzi.

Scenka taxi emerdżensi:
Godzina 3 w nocy, dzwoni pijany klient. Wypytuje o zakupy, która apteka ma dyżur, jaki koszt dowozu, bo dziecko potrzebuje lekarstwa. Sprawdzam na pogotowiu, ustalam koszt, a gdy pytam co ma kupić kierowca, facet wypala:
- syrop na wszy.
Kurtyna, oklaski.

czwartek, 22 grudnia 2011

P R O T E S T !!!



Dosyć o banialukach, bo jest palący temat! 
Temat dotyczy bezpośrednio mnie i moich dzieci, wszystkich moich znajomych, przyjaciół, ludzi, których lubię, mojej szkoły, w której toczyło się moje życie od klasy 0 do klasy 8 i nadal się toczy, bo jestem mamą i czuję się przyjacielem tego miejsca. Sprawa dotyczy mojego ukochanego Hrabstwa Rusinowa, fantastycznych nauczycieli, których teraz poznałam jeszcze bardziej w tych wojennych wręcz warunkach i stwierdzam, że są zajebistymi ludźmi, podobnie jak te świetne, zrozpaczone dzieciaki, które walczą jak lwy!

Zresztą, co ja się będę rozpisywać - tu macie wszystkie informacje. Powiem tylko tyle - jeśli odwiedzacie mnie na tej stronie i z jakiegoś powodu czytacie ten blog i jeśli z jakiegoś powodu nie wyobrażacie sobie podobnej sytuacji na swoim gruncie - błagam, poprzyjcie nasz protest!!! Dziękuję serdecznie!
This is SPAAAARTAAAAA!!!

LINK DO PETYCJI:
petycja w sprawie likwidacji szkoły

Oficjalne stanowisko lokalnej społeczności zgromadzonej wokół Publicznej Szkoły Podstawowej nr 31 w Wałbrzychu 

My – członkowie lokalnej społeczności, której centrum od 1964 roku stanowi nasza szkoła: absolwenci, rodzice, uczniowie, młodzi ludzie, którzy zakładamy tutaj rodziny i pragniemy posłać nasze dzieci do tej placówki, nauczyciele, mieszkańcy, zwykli obywatele – nie godzimy się na likwidację PSP 31! 

Apelujemy do Prezydenta Miasta Romana Szełemeja oraz do Radnych Rady Miejskiej o cofnięcie decyzji o likwidacji placówki. Apelujemy do polityków, ludzi mediów, do zwykłych osób, takich jak my, aby przyjrzeli się bliżej sprawie i poparli nasze protesty. Protesty, które nie ustaną, ponieważ nie możemy dopuścić do tej krzywdzącej nasze dzieci, ale też uderzającej w nas wszystkich, sytuacji.

Dnia 20 grudnia 2011r. Pan Prezydent Roman Szełemej wydał decyzję o zamknięciu kilku szkół, w tym naszej. Dostaliśmy niejasne argumenty mające świadczyć o słuszności tej decyzji:

1. niż demograficzny/ liczebność uczniów w klasach.
Odpowiadamy: na tym rozległym terenie, w którego skład wchodzą Osiedle Górnicze, Kozice, Rusinowa, Osiedle Parkowe, Osiedle Słoneczne, Dziećmorowice, Stary i Nowy Julianów w ostatnich latach dokonuje się widoczna wymiana pokoleniowa. Rozbudowywane nowe osiedla, są chętnie zasiedlane przez rodziny z małymi dziećmi lub osoby zakładające rodziny, również z powodu bezpiecznej okolicy i bliskości placówki oświatowej. Dzięki warunkom panującym w klasach liczących po dwudziestu kilku - trzydziestu uczniów, dzieci te mają szanse na spokojną, owocną naukę, rozwój, opiekę i bezpieczeństwo.

2. wyniki uczniów/ szkoły.
Odpowiadamy: jak wyżej – nasza szkoła osiąga od lat bardzo wysokie winiki dydaktyczne, a tendencja jest zwyżkowa. Średnia wyników sprawdzianu szóstoklasistów plasuje PSP 31 na poziomie powyżej średniej wałbrzyskiej i dolnośląskiej. Nasi uczniowie biorą udział w licznych projektach i konkursach, gdzie zdobywają mnóstwo nagród i wyróżnień, również od samego Prezydenta Miasta. Jak mamy teraz wytłumaczyć naszym dzieciom, którym wpajamy, że nauka i ciężka praca procentują w życiu, jeśli za ich starania dostaną „nagrodę” w postaci likwidacji ich ukochanej szkoły, rozbiciu klas i przeniesienia w obce miejsca, gdzie, obawiamy się, będą jedynie numerami w dziennikach.

3. warunki społeczne/ lokalne.
Odpowiadamy: mieszkańcy tej okolicy należą do grupy średnio zamożnej, wiele rodzin jest po prostu biednych. Nie stać nas na dowożenie dzieci do oddalonych placówek, potrzebna jest nam świetlica działająca przy szkole oraz współpraca z pedagogami, którzy zwracają uwagę na problemy dzieci i je rozwiązują. Pan Prezydent zaproponował, by budynek po likwidacji szkoły sprzedać, przeznaczyć na stworzenie mieszkań socjalnych lub komunalnych (prosimy w tym celu zagospodarować niszczejący od 10 lat gmach po byłej SP nr 16 na ulicy Głuszyckiej!) lub przekształcić w Centrum Lokalnej Społeczności. Otóż – nasza szkoła jest już takim centrum i z powodzeniem spełnia tę rolę.

4. czynniki ekonomiczne.
Odpowiadamy: nie możemy budować miasta rujnując jego podwaliny. Rozumiemy sytuację Wałbrzycha, ale nie rozumiemy metod, jakimi posłużył się Pan Prezydent w tym wypadku. Czy naprawdę ścieżki rowerowe są warte poświęcenia tak potrzebnej placówki? Nasze dzieci nie mają poglądów politycznych, prosimy nie używać ich w tej rozgrywce. W tej okolicy zlikwidowano już dwie podstawówki, ta jest ostatnia. Prosimy – nie zabierajcie nam naszej szkoły!

Jesteśmy zrozpaczeni i zdeterminowani. Czujemy się oszukani przez Pana Prezydenta, który w naszym mniemaniu wykorzystał budynek szkoły na użytek swoich przedwyborczych wieców, gdzie na jednym z nich obiecał nam wszystkim, że PSP 31 nie zostanie zlikwidowana. Panie Prezydencie – będziemy egzekwować od Pana dotrzymywanie obietnic. Prosimy wszystkich radnych oraz media o zapoznanie się z dokumentami, wynikami szkoły, z naszym dramatem i poparcie nas!

                                                                    Z poważaniem
                                                     Członkowie lokalnej społeczności:
                                                           rodzice, dzieci, mieszkańcy,
                                                                pracownicy szkoły


Zaczęło się od imprezy mikołajkowej, w czasie trwania której dostaliśmy nagłą, szokującą informację o zamknięciu naszej szkoły: obejrzyj: Wigilia bez "happy endu" , od razu przeszliśmy do działania obejrzyj: Walka o SP 31 - relacja i do działania obejrzyj: Protest przeciwko likwidacji szkół - relacja... i do działania rodzice w obronie szkoły! i prezydent musiał wiać:



Mamy argumenty, które ośmieszają decyzję Prezydenta: gdzie teraz zwiejesz, Szełemeju?
Mamy zwartą grupę, która nie odpuści - wszelkie info na naszej stronie na f-b:

Mamy wspólnotę, nadzieję, power, jesteśmy zdeterminowani, przygotowani oraz niemożebnie wkurwieni!

Prosimy o wszelkie wsparcie - podpisy, obecność na protestach, informowanie mediów lokalnych i ogólnopolskich, polityków, znanych osobistości, zwykłych obywateli!
NIE PODDAMY SIĘ!!!



adresaci:
PREZYDENT MIASTA WAŁBRZYCHA
RADNI RADY MIEJSKIEJ MIASTA WAŁBRZYCHA

OŚWIADCZENIE

My, obywatele tego miasta, mieszkańcy dzielnicy Rusinowa i okolicznych miejscowości, wiosek i osiedli, rodzice, dziadkowie, absolwenci szkoły nr 31, uczniowie oraz całe środowisko związane ze szkołą, wyrażamy stanowczy protest wobec likwidacji Publicznej Szkoły Podstawowej nr 31 im. Gustawa Morcinka w Wałbrzychu położonej na Osiedlu Górniczym 19a.

Wyżej wymieniona szkoła jest jedyną szkołą podstawową na rozległym terenie: Osiedle Górnicze, Kozice, Rusinowa, Osiedle Parkowe, Osiedle Słoneczne, Dziećmorowice, Stary i Nowy Julianów.
Nie zgadzamy się na to, aby nasze dzieci musiały dojeżdżać do szkoły jeszcze bardziej oddalonej od miejsca zamieszkania. Należy pamiętać, że zgodnie z reformą oświaty do szkoły będą uczęszczać coraz młodsze dzieci, a to skutkuje zagrożeniem bezpieczeństwa młodego pokolenia.
Nie wyobrażamy sobie, aby nasi uczniowie, w tym dzieci 5-letnie, zostały wcielone do przepełnionych szkół, w których spadną ich szanse i możliwości rozwoju, nauki i bezpieczeństwa.

Planowane przez Prezydenta Wałbrzycha zmiany w sieci szkół prowadzą do degradacji naszych dzielnic do wątpliwej rangi slumsów. pozbawione placówek o charakterze oświatowo- kulturalnych przestają być wspólnotą a zaczynają funkcjonować jako zbiorowisko obcych sobie ludzi. Nie zamierzamy funkcjonować w taki sposób, nie taką przyszłość budujemy dla naszych dzieci.

Nasza szkoła od wielu lat osiąga bardzo wysokie wyniki dydaktyczne, czego dowodem są wyniki sprawdzianu szóstoklasistów. Średnia punktów plasuje naszą szkołę zawsze powyżej średniej wałbrzyskiej i dolnośląskiej.

Likwidując placówkę, Pan Prezydent pozbawia pracy wielokrotnie przez siebie nagradzaną, wysoko wykwalifikowaną kadrę, która ma ogromny potencjał.
Chętni do nauki w szkole bez przemocy uczniowie z 31 zdobywają liczne nagrody w konkursach międzyszkolnych i rejonowych. Wraz z nauczycielami zajmują się realizacją wielu programów zewnętrznych np.: „Kapitał Ludzki” (wyposażenie sali komputerowej), „Szkoły dla Ekorozwoju” (dwa projekty i dwukrotne zdobycie tytułu Lokalnego Centrum Aktywności Ekologicznej), „Szkoła Bez Przemocy” (6 edycji), „Zachowaj Trzeźwy Umysł” (5 edycji), „Szklanka Mleka”, „Owoce w Szkole”, „Trzymaj Formę”, „Nie pal przy mnie, proszę”.

Nawiązaliśmy współpracę z UNICEF – realizujemy program pomocy dzieciom w Sierra Leone. Szkoła działa wolontariacko: Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, Dzień Dawcy Szpiku, Góra Grosza, pomoc dla mieszkańców Kresów, Pomoc dla Schroniska dla Zwierząt, zbiórka nakrętek.

W ramach programu „31” sposobów na równość” – „Program Operacyjny Kapitał Ludzki”, realizowane były zajęcia rozwijające i wyrównujące szanse edukacyjne i społeczne uczniów i rodziców. Wykorzystano środki unijne w wysokości 345 tys. zł bez wkładu własnego gminy oraz przekazano gminie 49 210 zł za wynajem pomieszczeń. W ramach w/w projektu w roku szkolnym 2010/2011 zakupiono pomoce dydaktycznych na kwotę 66 tys. zł.

W bieżącym roku dokonano kolejnego audytu energetycznego i zakwalifikowano szkołę do termomodernizacji (wymiana okien i dostosowanie kotłowni.
W każdym roku szkolnym trwają systematyczne prace remontowe i modernizacyjne wewnątrz budynku: wymiana okien, malowanie sal, pokoju nauczycielskiego, sekretariatu, korytarzy, remonty toalet, utworzenie pomieszczenia socjalnego dla pracowników, utworzenie sali korekcyjnej, zakup mebli, stolików, krzeseł, tablic. Został też w całości naprawiony dach (wydano 47 325 zł), oraz instalacja odgromowa.

Szkoła nasza to nie tylko placówka dydaktyczna, ale przede wszystkim centrum i serce naszej Wspólnoty. Szkoła stale współpracuje z mieszkańcami dzielnic Rusinowa, Kozice i wiosek: Dziećmorowice, Nowy i Stary Julianów. Organizuje czas wolny dla dzieci i rodziców: Soboty w Szkole, weekendowe wycieczki turystyczne, festyny, spotkania integracyjne, obchody rozmaitych świąt – Dzień Babci i Dziadka, Dzień Górnika, Dzień Matki etc.

Bardzo aktywnie pracuje Rada Rodziców współorganizując imprezy środowiskowe (razem z MOPS Wałbrzych i MOPS Walim, parafią rzymsko-katolicką w Dziećmorowicach, ARKĄ w Boguszowie-Gorcach, Polskim Stowarzyszeniem Na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym, Fundacją Światy na Tak, Żoliborskim Stowarzyszeniem „Dom Rodzina Człowiek” z Warszawy i innymi.

Nasza szkoła tętni życiem! Nasze dzieci są tu szczęśliwe, bezpieczne, zadbane i uczone na najwyższym poziomie. Ich rodzice są w stałym kontakcie z pedagogami i są na bieżąco z postępami oraz ewentualnymi problemami swoich dzieci i właśnie dzięki temu mogą te problemy wspólnie rozwiązywać.

Nie bez znaczenia jest fakt, że w naszej dzielnicy powstają nowe osiedla, a co za tym idzie dzieci będzie przybywać. Na uwagę zasługuje również zmiana pokoleń na Osiedlu Górniczym, w Kozicach i Rusinowej. Osiedla się tu coraz więcej młodych małżeństw, które zapewne będą chciały mieć dzieci i wychowywać je w najbliższym środowisku.

To jest szkoła pokoleniowa, szkoła klimatyczna, nierozerwalnie związana z naszą społecznością, która jest w tej chwili bardzo zdeterminowana i nie dopuści do tak fatalnego błędu, jakim byłaby likwidacja tej placówki.

Wobec powyższych faktów prosimy o cofnięcie decyzji o likwidacji Publicznej Szkoły Podstawowej nr 31 w Wałbrzychu.

Zapraszamy wszystkich Radnych Rady Miejskiej Wałbrzycha na spotkanie mieszkańców, nauczycieli, rodziców z Panem Prezydentem Wałbrzycha Romanem Szełemejem oraz przedstawicielami zespołu do spraw opracowania sieci szkolnej na lata 2012-2015.
Spotkanie odbędzie się w dniu 02.01.2012 o godz. 16.00 na Sali gimnastycznej PSP 31, Osiedle Górnicze 19 a.
cytat z forum na naszej stronie:"Kurde, ludziska, nie po to dumnie na fali emigracji mojego pokolenia zostałem w tym cholernym mieście, żeby chucpa wycierała sobie mną tyłek!!!" i tyle tytułem komentarza.
http://www.tygodnik.walbrzyski.pl/newsy/580-miasto-chce-likwidacji-szk%C3%B3%C5%82

http://walbrzych.naszemiasto.pl/artykul/galeria/1210877,demonstracja-w-obronie-likwidowanych-szkol-na-wigilii,id,t.html#9774f2facd53bc16,1,3,6






niedziela, 18 grudnia 2011

122 - z kalendarzyka Matki Polki: grudzień



Pamiętacie dzwonki wietrzne dla alkoholików? Szlag je trafił na ranczo przez te wichury. Postanowiłam zatem zrealizować coś po linii, w miejscu bardziej stabilnym, w domu targanym co najwyżej wichrami namiętności i wyziewami alkoholowymi. Soł, jeśli ktoś pija w plenerze i robi to często oraz używa do tego kubeczków plastikowych, to płyną z tego dwa wnioski:

  1. na bank mieszka w Hrabstwie Rusinowa
  2. może zrobić sobie taki oto wiktoriański żyrandol:


OK, nie jest to lampa od Tiffany'ego, ale za to zajebiście kurz zbiera. No i w razie grubszej biby na ławce, po prostu wpadasz do domu, zrywasz ustrojstwo z sufitu i wtedy już do szczęścia zostaje tylko rozwiązanie spornej kwestii: kto leci na stację.

Jak już jesteśmy przy temacie, to jutro napocznę wreszcie flaszkę wódki, która przeleżała w lodówce równo rok (!). Ponieważ ci, co mnie znają, nie uwierzą w te 12 miesięcy, dodam, że to lodówka w robocie. Prawdą jest, że Wyborowa, która leżakuje od jednej do drugiej Wigilii pracowej nie jest tak szlachetna jak 10-letnia szkocka łycha, ale tylko ściany tej centrali wiedzą, ile razy miałam ochotę po nią sięgnąć w rozpaczy, choćby po to, by się tym oblać i podpalić. M.in. wczoraj, podczas tajfunu z deszczem, śniegiem i masą ludzi, którzy akurat w taką aurę, postanowili zrobić świąteczne zakupy i polatać po mieście. Ludzie z ławami, dywanami, ludzie z wadami wymowy („Pjosie na Świentej Bajbaji 9”, „Pszesz Pole 2”), ludzie pijani, zmoczeni, zmarznięci i wkurwieni. A po drugiej stronie łącza zdycha centrala z telepawką (gorączka), wadą wymowy (katar Niagara Falls), zmarznięta i wkurwiona, z nietykalną Wyborową 2m po prawej.
 
Photobucket


Lecz inni mają gorzej – taka pani świetliczanka na osiedlu w tym samym czasie zamknęła się od środka i zostawiła klucz w zamku, po czym poszła siusiu i urwała klamkę od klopa. Mam nadzieję, że nie oglądała nigdy przedtem „American Horror Story”, bo jednocześnie rozładował jej się telefon, a w całym Hrabstwie wysiadł prąd. Musiało jej nie być do śmiechu, kiedy ja już po horrorze w taxi, w romantycznie oświetlonym zniczami ABC kupowałam Zbójnickiego Grzańca, a ona przeżywała wc horror chłepcąc wodę z muszli i zagryzając mydłem.

Z drugiej jednak strony, ją uwolniono po kilku godzinach, a mi grzaniec nie pomógł i dalej trzęsę się w pracy, tym razem na nocce.
Może mi ktoś wytłumaczyć, dlaczego wirus, który wpada do chałupy, po przejściu przez dzieci dla dorosłych jest już 3 razy wredniejszy? Mam tylko niejasny trop, odkąd Jagoda stanęła przede mną i zupełnie poważnie obwieściła, patrząc mi stanowczo w oczy:
„ Mamo, ja nie jestem z tej rodziny, co ty i babcia. JA NALEŻĘ DO INNEGO GATUNKU.”
O tak, dziecko, bez wątpienia.
Photobucket



P.S.
w wolnych od użalania się chwilach szyję torby z winyli
robię bombki z żarówek

oraz powiększam populację wielorybów-piórników


sobota, 3 grudnia 2011

121 - telefonare do dziewczyny tak zupełnie bez przyczyny

Photobucket



W tej pracy słyszałam już od ludzi różne rzeczy, ale żeby mi facet przez telefon bitą godzinę nawijał o lewatywie swojej córki, no to już jest gruby nietakt.

A zaczęło się od czopka glicerynowego, który mu nieśmiało poleciłam, gdy się okazało, że to nie numer do apteki, ale pan ma pytanie, bo dziecko strasznie cierpi z powodu zaparcia. I poleciał po bandzie czopkiem opiumowym wprost z „Trainspotting”, przechodząc płynnie od barwnego opisu wychodzących na wolność po tygodniowym kiciu odchodów, przez mówienie mi na „ty” po dywagacje o trudnym dzieciństwie wśród staników, pończoch i koronek sióstr i matki, które ukształtowały jego fetyszyzm na wieki wieków. Oraz, że chyba namówi żonę, aby i jemu zrobiła lewatywę...

Photobucket

Słuchałam tego oniemiała, zamiast się rozłączyć, bo mnie gość wprowadził w takie osłupienie, że gdybyśmy doszli do stałego w takich rozmowach „a co masz w tej chwili na sobie?”, chyba bym nie zdołała wycharczeć swojej ulubionej odpowiedzi „mrrrr... OP1 !”.

Mówię Wam, Mo-BRUK działa i jestem pewna, że co pożar składowiska, to te opary coraz bardziej szkodzą tubylczej ludności, która mutuje na potęgę. Zresztą nie tylko psychicznie.
Bo dla przykładu w dniu otwarcia Decathlonu, może na wyrost, spodziewałam się na obiekcie klienteli nieco odmiennej niż powiedzmy w Biedronce na Świdnickiej, gdy wtem, no kurwa, Planeta Małp, Wyspa Doktora Moreau i Świnie w Kosmosie w jednym. I nic tu nie pomoże przymierzanie bryczesów za 3 stówy.
Aż się baliśmy iść potem do Tesco, ale tam już było spoko, bo jak się trzyma głowę w lodówce z batonami dla psów i kotów, to się przynajmniej człowiek na boki nie rozgląda.

Z innej beczki, to wsadziłam Kocura na niezłą minę i wymyśliłam sobie tapetowanie przedpokoju. 



Photobucket
W trakcie skrobania szmat, które już dawno przestały być tapetami, wyszło na jaw, że – za sprawą oczywiście inwencji Inżyniera – ściany mają warstw co najmniej tyle, co ciasto francuskie. Pod tapetą znaleźliśmy m.in. gips budowlany (styl nakładania inspirowany marzeniami o grubej fali w californijskim raju surferów), z 5 różnych kolorów emulsji, eklektyczne szlaczki szablonu malarskiego Wczesny Bierut oraz roczniki Trybuny Ludu, zresztą chuj wi czy to nie były jeszcze broszury I Międzynarodówki. Przestaliśmy skrobać, gdy się zaczęły ukazywać słynne freski jaskiniowe. A ja się dziwiłam, że przedpokój taki wąski, że będąc w ciąży musiałam wchodzić i wyłazić przez okna.
Kocur wykuł tunele na kable, które dotychczas smętnie wisiały z naddatkiem po 1,5 metra z każdej dziury, chyba w razie gdyby ktoś, przechodząc przez tą norę, zapragnął się nagle powiesić. Odnaleźliśmy też z 15 kołków rozporowych w każdej ścianie, które jak sięgam pamięcią do niczego nigdy nie służyły. Mogę się oczywiście mylić i nie wiedzieć, że tu wisiały wszystkie patenty Inżyniera, które w swej skromności przewiesił do piwnicy. Lub oprawione w ramy złote myśli Halyny, takie jak „zgaś światło”,„zamknij drzwi na dwa razy”,”kto jest w łazience?” oraz „ten pierdolony kot znowu narobił koło pieca (o Mambie)”.

I naturalnie, jak to zawsze z okazji remontów, wszystko zaczęło się walić i utknęło w takim zatwardzeniu, jak u córki pana z początku historyjki. I tą właśnie fekalną elipsą zamykam dzisiejszy wpis i idę się walnąć spać przed szpachlowaniem.
GRY