czwartek, 23 września 2010

Z dziennika Matki Polki - rozdział XVII - nie jestem z tych co bez lęku patrzą w ciemność



Mój facet nie może.

No ja rozumiem: dwie prace, liczne dzieci (w porywach do 60-ciu), stres, zmęczenie, Halyna za winklem. Ale wiecie, to już przesada jeśli proszę się tygodniami, żeby zrobić to z nim, bo serio – nie cierpię tego robić sama. Potem tylko wyrzuty sumienia, strach przed samą sobą, przed pójściem do toalety, bo przecież Co Ja Tam Zastanę? 

Długie dnie i noce oczekiwań, łaszenia się, przymilania, kuszenia, mycie i sikanie na zapas, nawet próby upojenia alkoholowego. Nie dzisiaj, bo rano do pracy, bo wykończony, bo nie ma nastroju. W końcu OK., ulega namowom. 

Robimy to. Ela nam towarzyszy i zasypia na siłę, bo mówi, że już sama fonia wystarczająco ją przeraża, boi się patrzeć, żeby nie mieć potem koszmarów. Bez sensu, przecież umawialiśmy się, że będziemy robić to razem!
W końcu mi chodzą ciarki, mam przyspieszony oddech, serce mi zamiera, robię pod siebie i krzyczę imię Pana nadaremno. Patrzę na niego z przestrachem, mój bodyguard doda mi odwagi, a on prawdopodobnie zasnął już na napisach początkowych. Przecież mi do cholery obiecał, że zrobimy to razem, że razem obejrzymy „Lśnienie” Kubricka! A sama oglądać się boję. 

To jest skandal – skandal i sytuacja sprzed 1,5 roku wprawdzie, ale tak się właśnie z nim ogląda horrory. No i jak ja mam teraz obejrzeć szeroko polecany przez wszystkich serial "Supernatural"?! 
W pracy, na nockach, sama? Przecież mnie wtedy nawet niespodziewany dźwięk telefonu potrafi przyprawić o ścięcie krwi w żyłach (dlatego tak dużo piję – łatwo nie zamarza). 
Zaprawdę, powiadam Wam, uwielbiam filmy grozy i mam duże zaległości, haniebne wręcz. I sposobu nie widzę, żeby je nadrobić. Ale dziś wieczorem się przełamię. Odpalę pierwszy odcinek. Oko już mi przecież prysło, siwa bardziej też być nie mogę, najwyżej kitę odwalę na centrali. 

Więc na wszelki wypadek pożegnam się z Wami symbolicznie już dziś. Jeśli w najbliższych dniach nie napiszę w tym miejscu żadnych skończonych głupot, znak to, że oszczędziłam Wam dalszej mordęgi w czytaniu tego bloga.
Sajonara! :(

Brak komentarzy:

GRY