czwartek, 7 kwietnia 2011

po prostu 85



Wkuwam z Kaliną materiał na konkurs o pierwszej pomocy, zasadach BeHaPpy, ekologii, bezpieczeństwie, szlakach rowerowych. 25 stron, ponad 30 zagadnień, w każdym po 6 podpunktów. Ku mojemu zaskoczeniu, dzieciak wie więcej ode mnie, strzela jak z kałacha o krwotokach, oparzeniach, gaszeniu sprzętu elektrycznego, ataku psa, chustach trójkątnych, kocach termicznych, porywaczach, pedofilach. Lecimy jak burza po złamaniach otwartych, odkrztuszaniu zakrztuszonych, prujemy przez flaki, przejścia dla pieszych i recykling.

Ona chyba jest genialna, prawdopodobnie zamienili dzieci w szpitalu! I nagle dochodzimy do szlaków turystycznych. Pytam, co należy ubrać idąc w góry?
- Trzeba by mieć taki zielony kapelusik z piórkiem, na wypadek, gdyby ktoś miał ochotę jodłować…

Kwiczę. W końcu tłumaczę, że niekoniecznie, bo najważniejsze to mieć wygodne, odpowiednie buty i być ubranym „na cebulkę”.

- Może być. Już sobie wyobrażam, jak to ładnie musi wyglądać: wszyscy w kształcie cebuli, myślę, że by mieli do tego takie krótkie, niebieskie spodenki i gołe nóżki, a zamiast włosów szczypiorek!

No i teraz sobie wyobraźcie taką, dajmy na to karawanę himalaistów, wszyscy w zielonych kapelutkach, idą, jodłują. Szerpowie przebrani za cebule, muły to samo. Cała Czomolungma usłana szczypiorkiem, w całym Nepalu zajebiście szczypie w oczy. Nikt w TVN nie zbliża się do Martyny Wojciechowskiej, bo niedawno zdobyła Mount Everest i jeszcze wyciska z ludzi łzy…

Scenka sadystyczna z kategorii wynalazki Inżyniera Misińskiego:
Po nocce w pracy byłam na wpół martwa więc tylko wypakowałam na parapet kuchenny jakieś pierdoły zakupione wieczór wcześniej w Biedronce i poszłam spać.
W tym czasie, padre Inżynier napoił mi dziecko młodsze szamponem i płynem do mycia ciała Pinio Słodka Oranżadka…
 (na szczęście Jagoda więcej pyskuje i się sprzeciwia niż stosuje do poleceń dorosłych więc opluła i zbeształa dziadka. Ale są też pozytywy – zamiast namydlać w kąpieli, każę jej chlapnąć trochę wody z wanny, naciskam na brzuszek i wtedy nosem idą takie faaajne bąbelki)

 Tak więc – miłego łikenda, moi drodzy! Motto na nadchodzące dni:


4 komentarze:

Stryj Adolf pisze...

Phi, Bagdad Cafe. Kto by nie wiedział.

Siedzi facet w kinie i nagle dochodzi go smród kupy. Patrzy na gościa z boku i mówi:
-Zesrał się pan?
-Tak, a o co chodzi?

panna z Miśni pisze...

W zatłoczonym do granic możliwości pociągu, w przedziale wstaje facet i mówi:

- Proszę państwa, jest bardzo niezręczna sytuacja, nie jestem w stanie przepchać się do ubikacji i po prostu zaraz zesram się w gacie.

Na to ktoś mówi:
- No cóż, skoro jest taka sytuacja, to ja mam tutaj reklamówkę, mógłby pan zrobić to do niej, my się odwrócimy, potem się jakoś to wyrzuci przez okno.

Gość postanowił skorzystać z propozycji. Rozłożył reklamówkę na podłodze, zaczął rozpinać spodnie. Jeden z pasażerów w tym czasie, trochę dla odwrócenia uwagi, wyjął papierosa i próbuje go zapalić. A na to facet, z już ściągniętymi spodniami, kucając mówi:

- Przepraszam pana bardzo, ale to jest przedział dla niepalących!

Ja Cyk Off pisze...

Nie doszukując się rasizmu, to:

Dlaczego na rumuńskim weselu tort zrobiony jest gówna?

























































Żeby odciągnąć muchy od panny młodej.

panna z Miśni pisze...

żeby muchy nie leciały do panny młodej?

GRY