Kilka dni temu prawie zostałam wybawiona od pisania nudnych postów. Jeden z grouppies tej strony (z którym rozwiodłam się jakiś czas temu) doniósł, że blog wyparował. Już myślałam, że to sam Dżordż z Obamą za Osamę mnie pokarali i szykują przytulny kącik w Guantanamo, bo mają przypadkiem jakieś moje zdjęcia w turbanie z ręcznika po myciu głowy. Ale nie – to tylko chwilowa zwiecha Google była i proszę – jestem z powrotem, macie, męczcie się.
Zostanie więźniem politycznym byłoby znacznie ciekawsze niż nudne życie rudej matki na bezsensownej diecie. No i tradycja rodzinna jokoby podtrzymana, jeśli wziąć pod uwagę mroki rodzinne, że wuj siedział za partii, bo opowiedział polityczny kawał, a matka Halyna została karnie zesłana do innej podstawówki za bicie ruskich chłopców. To zresztą wyjaśnia jej późniejszy pociąg do szalonego Inżyniera, który w czasach służby wojskowej, będąc czołgistą, usiłował ostrzelać jakąś wioskę na północy Polski, pod wpływem mazurskiego samogonu. (Tak na marginesie - Halynie chyba zostały resztki przywódczego zacięcia, bo kiedy woła wnuczki z podwórka, to przez okno krzyczy takim tembrem, że wszystkie gołębie w Rynku natychmiast przestają srać).
Gdyby do tego dodać angielskich lotników, co nie byłoby problemem w czasach masowej migracji na Wyspy, oraz „Upadłą Madonnę z wielkim cycem” Van Clompa, byłoby z tego istne „Allo, Allo”.
Tymczasem proza życia i poezja pomysłów niedobrych dzieci. Jagoda po raz kolejny odkryła w sobie pociąg do fryzjerskiego dizajnu i nożyczek siostry i wycięła sobie na głowie szoszona. Tym razem po całości, po grzywce, po bokach, z tyłu i z przodu, obłąkana Jaga Hupało, psia jego fryzjerska mać. To ja już wolę jak smaruje telewizor ogórkami kiszonymi.
Wstyd teraz wychodzić do ludzi z tym dzieckiem więc skrywamy się w ostępach działki, gdzie oswajam szpadel, łamię haczki, wyrywam kleszcze i paraliżuję się strachem przed szerszeniami, które co roku na owadzim rynku nieruchomości kupują udziały strychu mojej szopy.
Była też mała przerwa na foto oprawę magicznych urodzin Szalonego Kapelusznika sfazowanego Timem Burtonem. Surrealistyczny klimat, esy, floresy, fantasmagorie. Mnóstwo zwariowanych zdjęć, z czego kilka poniżej.
„Zapamiętaj, tylko wariaci są coś warci!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz