sobota, 21 maja 2011

91 - Miśnia Horror Picture Show


Na początek taki żarcik:

Nawalił nam junkers. W normalnych warunkach Inżynier chociaż próbowałby w nim pogrzebać i przypadkiem przerobić na, dajmy na to, maszynę do podróży w czasie. Ale, że obecnie przepadł w zgłębianiu składu chemicznego ulubionego piwa „Złoty Denat”, to byliśmy bez ciepłej wody przez 3 dni.
Początkowo było nawet zabawnie, bo grzanie w kotle zawsze jest jakimś treningiem, jeśli ma się iść kiedyś do piekła.
Drugiego dnia po odespaniu pracowej nocki, skorzystałam z usług Halyny, która mi ten gar zagrzała do mycia.
Trzeciego dnia po odespaniu pracowej nocki, wystrzeliłam z wyra z 3 godzinnym opóźnieniem i pobiegłam na ablucje, rzucając klątwy we wszystkich językach świata. Nie miałam już czasu na grzanie gara, więc wzięłam lodowaty prysznic.
Kiedy myłam odwłok, wróciły wspomnienia z wakacji w Bieszczadach, gdzie kąpiąc się o 5 rano w strumyku wyłam z zimna nad własną łechtaczką razem z wilkami.
Kiedy myłam głowę, wiedziałam już jak to musi być w izbie wytrzeźwień, z którą jeszcze nie miałam przyjemności, ale przecież wszystko przede mną.
Kiedy zesztywniała i zamrożona wychodziłam z kibelka, dobiegło mnie troskliwe pytanie Halyny:
  • A czemu nie wzięłaś tej wody, którą ci zagrzałam?

A potem było już tylko gorzej.
Kocur zostawił pieniądze w bankomacie. Inżynier kompletnie odleciał w swoim laboratorium, pochylony nad badaniami. W Schleckerze kupiłam przez przypadek 2 pistolety na wodę za kwotę 60 zł, szukam teraz mocnego sznura. Szerszenie powróciły do mojej altany. Nabawiłam się zajebistych zakwasów przy próbach pielenia truskawek zarośniętych jak te Stepy Akermańskie i o takiej zresztą powierzchni. Mój pies dostał młodzieńczego zapalenia pochwy. Oraz spojówek. Oraz trzeciej powieki. Waga weterynaryjna pokazała kilka kilo, które trzeba natychmiast amputować. Na tej wadze stałam ja (w końcu Wrona), a diety nie działają. W aucie pies nieomal zrzygał mi się na kolana. Kocur został wysłany na kolejną awarię zamiast pić ze mną piwo przy okazji mordowania szerszeni. W szkole zaistniała opcja, że wymieszają klasy i młoda Wrona może trafić pod kuratelę monstera z moich najgorszych snów. Potem wybuchła wojna na fochy partnerskie. A wisienką na tym pojebanym torciku było info dnia, że kot Rumba nie pojawia się od dwóch dni, bo prawdopodobnie okociła się gdzieś w plenerze. Wiem to stąd, że Halyna jakiś czas temu uroiła sobie urojoną ciążę kocicy i przestała jej podawać antykoncepcję, dzięki czemu ciąża pewnie stała się faktem, co okaże się wkrótce. Jak tylko załatwię sprawę ukrycia ciała mojej ukochanej H., dam wam znać. W tym miejscu OGŁASZAM – Rumba robi piękne dzieci – Lucjusz przykładem – więc zbieram zamówienia, niech ktoś to ode mnie zabierze. Kociaki, psy, rodziców, dzieci, bankomaty, wagę weterynaryjną, truskawki, pistolety na wodę, co tylko kto może!
Dokładam gratis pana od fascynującego szkolenia BHP, które dziś przeżyłam, a którego motywem przewodnim było „wie pani, proszem paniom, proszem paniom wie pani” - powtórzone jakieś 800 razy.

P.S. W drodze z działki rozpętała się burza i przemokłam do gaci. Jestem przeklęta.


Brak komentarzy:

GRY