
Odkąd jesień nastała, a wraz z nią pierwsza klasa podstawówki, tylko słońce powstrzymuje mnie od rzucenia się z mostu. No i jeszcze brak mostu w pobliżu, bo na poszukiwania najbliższego, środkami komunikacji miejskiej, nie mam tyle heroizmu/heroiny/holy herb (niepotrzebne skreślić).
Mogłabym w sumie zamiast tego popełnić rytualne sepuku ołówkiem „idealnie dopasowanym do kształtu rączki dziecka” i we flaki wepchnąć sobie te ogryzki gumek-myszek, których używamy do stosów szlaczków. Żeby symbol był jasny i żeby uprzedzić, co nastąpi: harakiri ekierką, cyrklem, wskaźnikiem do map, tabliczką mnożenia, lekturą „Latarnika”(niepotrzebne skreślić).
Ku ścisłości: tak zwane szlaczki, to na moje oko szlak krwawy prędzej, a najlepiej szlag. By to trafił. Wiem, teraz mogę sobie pojęczeć, bo przecież sama, mając jeszcze wybór, zapisałam dzieciaka rok wcześniej do szkoły, ale jak na razie nie widzę związku rzeczywistości z założeniem, że w klasie 1 jest program jak w starej 0. Przynajmniej jak chodzi o ilość zadań domowych.
Dajmy na to wczoraj: 13.20 - odbieram z zajęć dziecko obleczone w paskudny mundurek szkoły 1000-lecia. Mundurek dziewczęcy jest za duży (proszę podać wymiary dziecka tak, by starczył na jakieś 3 lata HAHA!), z tego lejącego materiału, który wywołuje u mnie cofkę meksykańską, gdy me blade dłonie przypadkiem dotkną uszyty z takiego ciuch (najpewniej jakąś podomkę z początku XX wieku) w lumpeksie. Gdybym urodziła się już w latach 90-tych lub później i priorytetem w ocenie ludzi byłby zajebisty look, musiałabym z miejsca, na tym korytarzu przed salą 11, przestać kochać własne dziecko i zrobić sobie ładniejsze.
Ale odbieram. Od razu wkładam łeb do tornistra, w którym pośród rozlewiska z soku z bidonu leżą dwa zeszyty, których się boję. Jeden do korespondencji, drugi do szlaczków. Pędzimy do domu.
Wszyscy jedzą obiad, ale nie Kalina, musi zrobić chociaż te w zeszycie, bo dodatkowo mamy jeszcze całe ksero A4. Jedynym sposobem zmotywowania jest więc podstawienie jej pod nos talerza z parującym jedzeniem. Mija pół godziny, obiad już nie paruje, ale pierwsza część za nami, mała zjada zimne i chce się pobawić, ale nieee, teraz zadania na kartce. To zajmuje, wśród zawodzeń, utyskiwań i wygibasów przynajmniej 45 minut. W tym czasie Jagoda stoi karnie za prętami barierek ganku jak zwierzątko w klatce, bo bez siostry nie może się oddalić, a ja przecież nadzoruję kaligrafię.
W zeszycie zadań bojowych stoi, że mamy zrobić dwie laurki na Dzień Chłopaka. Pakujemy blok i kredki do plecaka i idziemy na działkę. Pewnie chciałaby sobie pobiegać, pohuśtać się, pobawić z siostrą, ale nieee. Produkcja laurek: 1 godzina, 20 minut. Warto dodać, że przez całą drogę w plener i w trakcie malowania, głoskujemy, bo o tym też było w zeszycie. Więc teraz daję jej te 20 minut na zabawę… pod warunkiem, że przez ten czas będzie recytowała 3 wierszyki na pasowanie ucznia.
Wracamy, bo nadlatuje tłusty szerszeń i trzeba uciekać w galopie, a galopując głoskować, albo głoskując galopować, wszystko mi jedno, jestem już do cna odmóżdżona. Po powrocie – mogę iść na plac zabaw? Nieee, najpierw zadanie z angielskiego. Ponoć pan podał numer strony (czy dobrze zapamiętała? nie mógł zaznaczyć kółkiem?), ale nie podał które. Robimy wszystkie, bo nie pamięta. 30 minut.
Na wyjściu z progu, Kalina przypomina sobie, że na informatyce pani kazała coś pokolorować. Zamiast wybiegu zaczyna się śledztwo, który obrazek (dlaczego, do cholery, nie jest zaznaczone?!) i czy powiedziała, że można, czy że trzeba. Odpuszczam temat, bo już widzę łzy w oczach.
Jest wieczór, ledwie wyszła, a już pora kąpieli, więc wołam do domu. Ale zamiast namaczania, musi jeszcze w ćwiczeniach do religii zrekonstruować papierowy różaniec. Robi to w kwadrans. Chyba się dziś nie wyrobimy z kąpielą, kolacją i spaniem. Pójdzie do szkoły brudna i zmęczona, ale za to z czystą i lekką duszyczką, podobnie jak matka, która właśnie przypomniała sobie, że dzieci po szkole zeznały, iż na jutro trzeba ZROBIĆ własnoręcznie różaniec w 3D. Kolejne pół godziny Kalina szuka koralików, a ja na wikipedii rozkminiam ich ułożenie, bo jeszcze coś pomylę i dziecko zamiast 50 zdrowaś Maryja, klepnie 49 i dopiero będą jaja.
Dzieci latają już na golasa po chałupie, bo woda się leje do wanny, a ja napierdalam paciorki. W tym czasie Halyna zostaje oderwana od „Dlaczego ja” i dostaje swoje własne Trudne Sprawy. Musi skonstruować z czegoś krzyżyk do różańca. Dzieci właśnie stygną w wannie, kiedy ja przytwierdzam do sznurka giętkie coś, o nieokreślonym symbolu. Opadłe ramiona krzyża bardziej przypominają celtyckie runy, bo Halyna nie widzi przy sztucznym świetle i na dodatek ongiś parała się wróżbiarstwem.
Pierwszy pęka Inżynier. Lży pod nosem personalnie katechetkę i bezosobowo system oświaty. Halyna oficjalnie przechodzi na ciemną stronę mocy i próby wyprostowania krucyfiksu zamienia w zabawę w smutnego i wesołego Jezuska. Po wyłowieniu z zimnej otchłani, Kalina prosi, by wypisać ją z religii. Szkoda, że dopiero teraz, gdy skapitulowałam i zapisałam ją wobec histerii na wieść, że w tym roku nie będzie już katechezy. Jeśli zawrócenie jednej owieczki na właściwą halę z dala od ciemnogrodu ma mnie kosztować tylko te 26 zł wydanych na materiały szkolne, to jestem całym sercem za! Wystarczy zestawić z kosztami komunii (tymi finansowymi i za straty moralne).
Na marginesie – córka mówi, że różaniec nosi się na głowie i to jest coś zrobione ze zwiędłych róż.
Ja już też zwiędłam doszczętnie. Jeszcze tylko pościelić, zrobić kolację, podać syropy, poczytać bajki każdej z osobna, położyć spać, iść do sklepu, naszykować ubrania i kanapki na jutro, spakować plecak, spakować strój na w-f, spakować torbę do pracy, wyjść z psem, wpuścić koty, umyć się, wypuścić koty, położyć się, wpuścić koty, wejść do łóżka, zapomnieć czegoś naszykować, wstać, naszykować, położyć się, zapomnieć wysikać Jagodę, położyć się…
![]() |
wypompowana Matka Polka oddaje się godnym emeryta zajęciom na ogródku |
![]() |
...sadzeniem bratków w rękawicach |
![]() |
i w kaloszach |
![]() |
lub imitowaniem poroża z gałęzi |
![]() |
oraz, jakby było mało nudnego posta, wklejaniu monotematycznych zdjęć |