Miłościwi Czytający!
W klinice pod wezwaniem Matki Polki bez zmian. Trup ściele się gęsto, prawie tak licznie jak pogłowie myszy przynoszonych przez Rumbę.
Nazwany roboczo "Wywoływacz Pawia", przyniesiony przez dziecko szkolne, najnowszy wirus, zatacza szerokie kręgi. Ostatnią noc pokutował Kocuru - przybity do muszli, z misą na kolanach, a dziś dopadło Jagodę. Tak ni z gruchy, ni z pietruchy, za to obficie marchwią i kartoflem (bo akuratnie była zupa wielowarzywna).
Niech mnie ktoś zastrzeli!
Makabryczna wyliczanka - zastanawiamy się z Inżynierem i Halyną, - huz next? No, wybaczcie, ja nie mam czasu na haft ozdobny, ja rano po psa muszę jechać. I w ogóle - jestem w szoku, że pomimo miliona wiadomości, rozesłanych po ludziach, nie znalazł się NIKT godzien Atosa...
Żeby było zupełnie śmiesznie, to kiedy noc zastała pawiem Kota, na skutek jakiejś strasznej wichury, nie było prądu w całym Hrabstwie. Przyświecając sobie telefonem i próbując skierować strumień w kanalizę, człowiek się musiał nagimnastykować. I tu bardzo do sytuacji pasuje tekst Sosziego, że to były "egipskie plagi w egipskich ciemnościach".
Tak właśnie nawiązując do plag, zemsty, armagedonu, wichury i Sosziego, to oto przyczyna braku opisu Wuja w podstronie:
Sud But True. R.I.P. itd. Najgorsze jest to, że jego rodzona matka - Ciocia Krysia-Misia nie zanotowała tego faktu, bo buszowała w Galerii...
No to mam ostry dyżur, jakieś 2 miesiące bez mała. Szpital na peryferiach i Żena za pultem. Pewnie to wredne, ale tak sobie myślę, że skoro Kalina pojechała do taty na łikend, to mogłaby (czy ktoś mi kiedyś wyjaśni pisownie "by" - razem czy osobno, do diaska?) obdzielić go sprawiedliwie pandemią, zarazą, pomorem i pożogą? No bo niby czemu on ma być fun, cyrk, zoo i wesołe miasteczko, a ja kaplica, kostnica, pawulon i przybudówka w aptece? No, sorry, Wrona, ale to jest nie fer.
Jezu... nikomu nie życzę bycia matką. To chyba gorsze niż bycie na liście dłużników Urzędu Skarbowego. I w ogóle, jeżeli już jesteście lub zamierzacie być rodzicami - przenigdy nie puszczajcie dziecka do szkoły! Śmierć, zniszczenie, czarna flaga, wymioty, katar, owsiki i cholera. Poza tym lekcje religii, nieszczelny bidon w plecaku i zadania domowe. Stanowczo odradzam!
Wasza, gasnąca, Matka Polka